Ostatnio w moim samochodzie zadomowiła się kuna :evil: Biega u nas tego od groma. Ta, która upodobała sobie mój samochód zdążyła zjeść kawałek wygłuszenia maski i (najgorsze) jeden wąż chłodniczy (300zł w plecy).
Tak czy inaczej na razie zastosowałem spray Liquy Moly i o dziwo działa! Ale trzeba go stosować co dwa tygodnie więc jest to pewnego rodzaju uzupełnienie...
Kupiłem więc odstraszacz elektryczny Kemo. Sprawdzone przez wiele lokalnych samochodów i ludzie ponoć zadowoleni... Pytanie - jak to sprawnie podłączyć? Chciałbym aby uruchamiało się po wyłączeniu silnika, natomiast w trakcie jego działania aby pozostawało bez prądu. Czy mógłbym ktoś coś zasugerować? Będę wdzięczny.
Dzięki, właściwie taki miałem gdzieś tam plan z tyłu głowy, ale zastanawiałem się czy nie ma gdzieś jakiegoś gotowego miejsca, pod które mogę się podpiąć... Zmontuję "instalację" i oby zadziałała...
Zastosowałem dokładnie to samo rozwiązanie. Odstraszacz w sprayu śmierdzi znacznie dłużej niż dwa tygodnie.
Co do kemo, zrobiłem najprościej jak się da, podłączyłem bezpośrednio do akumulatora. Mi tam nie przeszkadza, że działa podczas jazdy ;-)
Mam taką nadzieję... Od 2 m-cy wiszą w komorze silnika 2 takie kostki i chyba się sprawdzają - przez 2 tygodnie Octa parkowała w odległości ok. 20 metrów od legowiska kun. Chyba nic nie zmajstrowały - przynajmniej pobieżne sprawdzenie i brak problemów z autem na to wskazują... Albo po prostu miały inne, ciekawsze zajęcia, niż podgryzanie wygłuszenia i przewodów... :lol:
Doświadczenie to coś, co nabywamy chwilę po tym, gdy było nam najbardziej potrzebne. MOJA FURKA
Komentarz